Dzięki temu budynkowi polscy architekci dołączyli do tak zwanej architektury offu (pet architecture). Stworzone w Tokio w 1992 roku Atelier Bow-Wow prowadzi badania nad zagospodarowaniem odpadów przestrzeni. Zwana przez nich Da-me - skundlona, niedobra, inna architektura której zadanie polega na wciskaniu w dziurę budynków użytkowych, czy mieszkalnych. Architektura Da-me kpi sobie i ze swojej nijakości, i z jakichkolwiek estetycznych kategorii, które mówią coś o pięknie, subtelności, albo o sile i władzy, w ogóle go to nie dotyczy. Jest nastawiony na ruch, na przepływ, także emocji, które nie muszą mieć źródła w nim samym.
Przestrzeń międzyjelitowa zwana przez innych architektów, mająca znaczenie jedynie dla budki z fastfoodem staje się czymś przeciwnym do pofabrycznych loftów gdzie człowiek gubi się we własnym mieszkaniu. Jednak ta nieoficjalna architektura jest odzwierciedleniem psychologii miasta, miejskim tyranem izolacji jednostki. Budujemy domki na drzewie dla dzieci, a potem stają się obiektami mieszkalnymi mówi jeden z przedstawicieli Atelier Bow-Wow.
Swoiste pomysły kładek między balkonami, którymi można przechodzić z jednego budynku do drugiego bez schodzenia na parter. Może ciągła budowla bez wolnych placów. Potrzeba zagospodarowania przestrzeni w miastach Azji jest być może daje zapotrzebowanie na tego rodzaju architekturę. W Europie znamy ją jedynie z wąskich uliczek starych miast na południu kontynentu. Na szczęście architektura Da-me w Polsce jest niezgodna z przepisami budowlanymi i przeciwpożarowymi. Traktujemy je jedynie jako czasowe instalacje artystyczne. Swoją drogą wiele osób cierpiących na klaustrofobię może być przerażonych na sam widok przekroju projektu domu Edgara Kereta.
fot.
http://www.mmwarszawa.pl
http://archinect.com
http://www.designboom.com
http://bi.gazeta.pl
Zobacz też:
Gotowe projekty domów - jak wybrać idealny projekt
Tradycyjnie wykonane domy z bali
Budowle w technologii Earthship
0 komentarze:
Prześlij komentarz